30.07.2025 / środa
Zapraszamy do przeczytania pierwszej części fascynującego wywiadu z Zuzanną Rybarczyk – psią behawiorystką i fitoterapeutką, która opowiada o swojej pasji do zwierząt, holistycznym podejściu do zdrowia psów oraz naturalnych metodach wspierania ich dobrostanu. Dowiecie się między innymi, dlaczego emocje i ciało psa są nierozerwalnie połączone oraz dlaczego warto sięgać po naturalne środki zamiast chemicznych preparatów przeciwkleszczowych.
foto: Zuzanna Rybarczyk
Myślę, że po prostu (nie)zwyczajna miłość do tych zwierząt! Swoją przygodę rozpoczęłam od opieki nad psami obcokrajowców w Kopenhadze, którzy poszukiwali zaufanej osoby dla swoich czworonożnych pociech podczas podróży i wyjazdów służbowych. Tam właśnie wiele lat mieszkałam i tam zaczęłam zdobywać swoje doświadczenie w pracy ze zwierzętami.
Szybko zaobserwowałam, jak bardzo ciągnie mnie w kierunku bardziej holistycznego spojrzenia na problemy behawioralne i zdrowotne psów, w ten sposób odkrywając metody takie jak Tellington TTouch czy PsychAromatica, które pokazały mi, jak wiele praca z uważnym dotykiem, a także z ziołami i olejkami eterycznymi może wnieść do relacji i dobrostanu zarówno psa, jak i jego opiekuna.
Najczęściej związane są z szeroko pojętym lękiem i zachowaniami, które z lęku się wywodzą: lękiem przed głośnymi dźwiękami, agresją do innych psów lub ludzi, nieumiejętnością zostawania samemu w domu, ale także takimi, które często powiązane są z nadmierną pobudliwością czy problemami z odpoczywaniem. Obecnie wiele psów, jak i ich opiekunów jest przebodźcowanych mieszkaniem w mieście, a odczuwany chroniczny stres dokłada się do występowania problemów behawioralnych, ale także zdrowotnych. Często mam do czynienia z psami, które jednocześnie z problemem behawioralnym posiadają przewlekłe problemy trawienne, nawracające biegunki, nadmierne napięcia w ciele.
Wszystko w organizmie jest ze sobą połączone i strefa emocji zawsze w jakiś sposób będzie wpływać na tę fizyczną, jak również na odwrót – ból czy dyskomfort fizyczny będzie przekładać się na występowanie zaburzeń emocjonalnych. Moim celem jest pokazywanie opiekunom tych zależności i podjęcie wielokierunkowych działań mających na celu przywrócenie homeostazy w organizmie zwierzęcia.
Bardzo często, jak już wspomniałam, jedna sfera wpływa na drugą. W holistycznym podejściu, pracując z aspektem psychiki, jednocześnie zwracamy uwagę na to, które narządy wewnętrzne komunikują zaburzenie swojego funkcjonowania i bierzemy pod uwagę połączenie, które istnieje pomiędzy ich pracą a odpowiadającymi im stanami emocjonalnymi. W tradycyjnej medycynie chińskiej od lat już wyróżnia się takie połączenia podkreślając to, że np. osłabiona praca nerek może objawiać się zwiększoną lękliwością, a wątroby – zwiększoną frustracją i złością. Wbrew temu jak abstrakcyjne te połączenia się nam wydają, taka wiedza przekłada się na prawdziwe życie oraz obserwacje w mojej praktyce. Dla mnie organizm to jeden ogromny ekosystem, który cały czas komunikuje się ze światem zewnętrznym i bardzo często prosi o wsparcie. Niestety, medycyna zachodnia wiele z tych sygnałów po prostu tłumi lub walczy z ich wyeliminowaniem, tym samym utrudniając dotarcie do pierwotnego źródła danego problemu. Medycyna naturalna natomiast zamiast walczyć z symptomami, stara się je zrozumieć i wzmocnić organizm w uaktywnieniu procesów samoleczniczych.
Przede wszystkim unikam ich ze względu na zawartość silnie toksycznych dla organizmu substancji, takich jak fluralaner, afoksolaner czy sarolaner.
Zwierzęta już bez tego wystawiane są na ogrom toksyn pochodzących z wysoce przetworzonych karm, zanieczyszczonego powietrza, szczepień, chemicznych środków odrobaczających czy nadmiernego stosowania antybiotykoterapii. Regularne używanie tego rodzaju środków jest odradzane przez wielu zachodnich holistycznych lekarzy weterynarii, którzy obserwują ich negatywny wpływ na zdrowie zwierząt.
Osobiście mieszkam na wsi ze swoimi 3 psami i nie stosuję żadnych chemicznych środków, a zamiast tego skupiam się na wsparciu ich odporności, a także łączenie użycia Tickless z odstraszającym proszkiem ziołowym stosowanym na ich sierść. A jeśli nawet znajdę pojedynczego wbitego kleszcza, to nie panikuję, lecz stosuję protokół składający się z naturalnych ziołowych antybiotyków, które są w stanie wesprzeć organizm w przypadku ewentualnego zakażenia chorobami odkleszczowymi.
źródło: facebook @psiakiwzen Zuzanna Rybarczyk
TICKLESS® kleszcze stosuję już kilka dobrych miesięcy i generalnie obserwuję bardzo dobre rezultaty. Jak wspomniałam, jego użycie łączę z innymi sposobami naturalnej ochrony przed kleszczami. U jednej suni stosowanie samego TICKLESS® nie było wystarczające, jednak u pozostałych dwóch jak najbardziej sam z siebie (gdy zapomnę użycia innych środków) sprawdza się świetnie. To po prostu pokazuje mi, jak ważne jest indywidualne podejście do danego zwierzęcia i obserwacja ze strony opiekuna, by ocenić, na ile dany pies potrzebuje dodatkowego wsparcia.
Niektórzy opiekunowie są bardzo zalęknieni, jeśli chodzi o kleszcze i wówczas obserwuję sceptyczne podejście. Nie walczę z takim podejściem, ponieważ rozumiem, że każdy ma prawo do własnej decyzji w tym obszarze. Zbyt wiele lęku zostało przez ostatnie lata „zaszczepione” w opiekunach, by z dnia na dzień zmienić ich nastawienie do innych środków ochrony przed kleszczami. Cieszę się jednak, że coraz więcej mówi się o negatywnych skutkach stosowania chemicznych środków i że dzięki temu opiekunowie poznają tę ciemną stronę ich regularnego używania. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że pojawiają się takie produkty jak TICKLESS®, które dają możliwość alternatywnych sposobów ochrony przed kleszczami.
Przede wszystkim najważniejszym elementem jest wzmocnienie odporności swojego zwierzęcia. Składa się na to wiele czynników i kroków, które można w tym celu podjąć. Numerem 1 jest zadbanie o zapewnieniu psu jak najmniej przetworzonej diety swojemu psu. Jeśli mamy takie możliwości, proponuję rozważenie diety BARF, gotowanych posiłków lub przynajmniej wysokobiałkowej karmy mokrej. Jeśli natomiast postanowimy zostać przy suchej karmie, ogromnie ważne jest uzupełnianie jej „prawdziwym” pokarmem, takim jak warzywa, zioła, owoce. Dzięki ich obecności w diecie organizm psa lepiej radzi sobie z procesami detoksykacyjnymi, a dodatkowo wzmacniamy jego mikrobiom jelitowy, który uwielbia urozmaiconą dietę.
Moimi osobistymi super food’s dla psów są: aronia, borówka, zielone warzywa liściaste (takie jak jarmuż), ostropest, korzeń mniszka lekarskiego, karczoch, spirulina, chlorella, a także bezkofeinowa zielona herbata. Warto wdrożyć także rotacyjnie do diety (w odpowiedniej dawce) ziołowe „odstraszacze” kleszczy, takie jak czosnek (szkodzi tylko w zbyt dużych ilościach!), czystek lub liście neem. Innymi czynnikami jest obniżenie chronicznego poziomu stresu, a także zadbanie o relację z opiekunem opartą na zaufaniu, która to również poprawia odporność fizyczną, ale także psychiczną zwierzęcia.
źródło: facebook @psiakiwzentuiteraz, Zuzanna Rybarczyk
Na pewno ważne jest regularne przeglądanie sierści psa, by jak najszybciej wyłapać ewentualnego wbitego kleszcza. Jeśli już takiego znajdziemy, możemy skorzystać z naturalnych antybiotyków, które stosujemy przez 3-5 dni w celu wzmocnienia zdolności obronnych organizmu. Osobiście stosuję ekstrakt łączący w sobie oliwkę europejską, szczeć pospolitą, traganka błoniastego i Ledum 30 C (lek homeopatyczny), a dodatkowo odkażam miejsce po wyjęciu kleszcza nalewką propolisową. Przed każdym spacerem warto zastosować zewnętrznie płyn z octem jabłkowym lub proszek ziołowy składający się ze sproszkowanego wrotyczu, lawendy, krwawnika i ziemi okrzemkowej, którego celem będzie zniechęcenie kleszczy do wchodzenia na sierść psa.
Mam wrażenie, że pomału trend idzie właśnie w tę stronę. Wystarczy spojrzeć na rynek suplementów i nowych marek, które ostatnimi czasy pojawiły się w Internecie, promując naturalne substancje jako formę wsparcia zdrowia zwierząt. Osobiście mocno obserwuję zmianę mentalności i podejścia ludzi, a także większą otwartość na oferowane przeze mnie usługi i produkty.
Wychodząc poza to, o czym już wspomniałam, chciałabym powiedzieć, że ogromnie ważnym elementem, o który musimy zadbać w relacji ze swoim zwierzęciem i w kontekście jego zdrowia, jest zatroszczenie się o to samo u siebie. Bardzo często szukamy rozwiązań, by poprawić dobrostan swoich zwierząt, jednocześnie odsuwając własne potrzeby i zdrowie na dalszy plan. To w pewnym momencie prowadzi do pewnych zapętleń, które prowadzą do naszego wyczerpania psychicznego i fizycznego, a to z kolei negatywnie odbija się na naszych czworonogach.
Najpiękniejsze transformacje widzę u opiekunów, którzy skupiają się nie tylko na tym, jak zadbać o dobrostan samego zwierzęcia, ale również jak z pomocą ziół, olejków eterycznych i esencji kwiatowych pomóc poczuć samemu sobie większy spokój i rozluźnienie, a także jak odpuścić oczekiwania i przesadną kontrolę. Wówczas dzieje się prawdziwa magia.
Zuzanna Rybarczyk – integralna behawiorystka i fitoterapeutka psów pracująca w połączeniu nauki z terapiami naturalnymi i komplementarnymi. Autorka artykułów dla czasopisma „Pies z Charakterem”, prelegentka szkoleń online Animal Expert, edukatorka oraz współzałożycielka fundacji Bogaria i gospodarstwa Zakątek Transformacji. Od 2024 współpracuje z Polską Akademią Zoopsychologii i Animaloterapii jako wykładowczyni i jedyny w Polsce certyfikowany trener metody Tellington TTouch.
www.psiakiwzen.pl
Instagram: @psiaki_w_zen
Facebook: @psiakiwzentuiteraz
Wszystkie urządzenia TICKLESS® dla zwierząt znajdziesz tutaj.
Zobacz wyniki badań naukowych potwierdzajacych działanie TICKLESS.