04.09.2025 / czwartek
W ostatnich latach w internecie pojawiły się opinie o braku skuteczności urządzeń ultradźwiękowych w walce z kleszczami. Część z nich opiera się na badaniach i artykułach, które brzmią przekonująco, ale nie dotyczą sposobu, w jaki działa TicklessⓇ. Dziś omówimy analizy przytaczane przez krytyków i wyjaśnimy, czemu dokładnie ich wyniki nie mogą być podstawą do oceny skuteczności naszego urządzenia.
Z tego artykułu dowiesz się:
Urządzenia TicklessⓇ emitują impulsy ultradźwiękowe o częstotliwości 40 kHz, które oddziałują na kleszcze. Pajęczaki stają się zdezorientowane i nie rozpoznają żywiciela – maleje zatem szansa, że wbiją się w człowieka lub zwierzę domowe. Wciąż jednak mogą po nas chodzić lub być w pobliżu.
W internecie często nazywa się nasze urządzenie “odstraszaczem” i “repelentem”. To mylna interpretacja z języka potocznego. TicklessⓇ nie działa na zasadzie odstraszania, nie zabija i to też jeden z powodów, przez który część badaczy podważa skuteczność ultradźwięków.
Kleszcz nie ucieknie w popłochu, po prostu jego orientacja będzie zaburzona, a zachowanie podczas polowania sie zmieni.
Fale akustyczne generowane przez TicklessⓇ są dwa razy wyższe od zakresu słyszenia człowieka i tym samym będą dla nas całkowicie niesłyszalne. Urządzenia TICKLESSⓇ emitują fale w zakresie częstotliwości, który jest niewyczuwalny i w pełni bezpieczny zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt domowych.
Po przyłożeniu ucha do TicklessⓇ słyszymy jednak cichy dźwięk, są to wibracje głośniczka. Mają natężenie 22-26 decybeli, w zależności od stopnia oddalenia od urządzenia. To wartości porównywalne do szeptu i tykania zegarka.
Testy empiryczne wyraźnie pokazują, że ultradźwięki emitowane przez TicklessⓇ są całkowicie bezpieczne dla dzieci już od 1. dnia życia, kobiet w ciąży, seniorów, oraz zwierząt domowych. Jeśli nasze zwierzę poważnie choruje fizycznie lub psychicznie i lęk powstrzymuje nas przed zakupem urządzenia, możemy zasięgnąć porady weterynarza.
Wnioski z badań nad ultradźwiękami bywają mylące, jeśli nie uwzględnimy, w jakich okolicznościach je wykonano.
Wiele eksperymentów dotyczy innych gatunków, np. kleszczy spoza Europy lub zupełnie innych gatunków zwierząt, takich jak komary. A wiemy przecież, że różnice biologiczne mają wpływ na odbiór ultradźwięków. Przenoszenie wyników badań z innego gatunku jest metodologicznie błędne.
Testy na które powołują się niektóre publikacje, są często przeprowadzane w sztucznych warunkach całkowicie odmiennych od środowiska naturalnego (zamkniętych komorach), z dala od żywicieli kleszczy. Takie badania nie mają odniesienia do TicklessⓇ: ich zadaniem jest wykazanie, czy kleszcze uciekają od ultradźwięków: to nie jest istota działania TicklessⓇ.
Krytyczne wpisy w internecie bazują w większości na badaniach z lat 80., 90. i wczesnych 00. Naukowcy często nie podali w nich, jakich konkretnie produktów użyli. Różne urządzenia emitują ultradźwięki o różnej częstotliwości, modulacji i mocy, co wpływa na efektywność działania.
Nie można ich zatem w żaden sposób porównać do TicklessⓇ.
Jak wspomnieliśmy wcześniej, w odniesieniu do TicklessⓇ internauci powszechnie używają określenia “odstraszacz”, które jest mylne. W ten sposób interpretują działanie urządzeń ultradźwiękowych także badacze. Oczekują efektu odstraszenia, a testują przecież rozpraszacz zakłócający orientację kleszczy.
Urządzenia powinniśmy oceniać na podstawie obserwacji liczby wkłuć i zachowań kleszczy, a nie reakcji w izolowanych testach w syntetycznych warunkach.
Konkretne badania cytowane w przestrzeni internetowej omówimy w kolejnej części artykułu.
Nie każde opracowanie pasuje do TicklessⓇ, bo często bada inne zwierzęta, inne urządzenia albo inne warunki polowania kleszczy. Przyjrzyjmy się 11 popularnym tekstom.
To jedna z dwóch najczęściej przytaczanych przez krytyków analiz i przy okazji jedna z najstarszych.
Badacze z Rhodes University przetestowali dwa urządzenia: obrożę dla psów wysyłającą fale o wysokiej częstotliwości oraz domowy generator ultradźwięków. Przez 24 godziny obserwowali zachowanie kleszczy z gatunku Rhipicephalus simus. Zwierzęta umieszczono w komorze, z której mogły wyjść. Nie uciekały, nie były zdezorientowane, nie oddalały się też od źródła dźwięku.
Podczas badania obserwowano dodatkowo pchły i one również poruszały się normalnie. Brzmi, jakby urządzenia ultradźwiękowe zupełnie nie działały, prawda?
A jednak, trudno uznać wyniki za miarodajne dla TicklessⓇ. Czemu?
Oto drugie badanie z grupy najbardziej lubianych przez wątpiących w działanie TicklessⓇ.
Tym razem naukowcy z Australii wzięli na tapet dziewięć różnych komercyjnych urządzeń ultradźwiękowych. Testowali je na kleszczach z gatunku Ixodes holocyclus. Podobnie jak badacze z 1991 roku, zdecydowali się na testy w komorze, którą tym razem opuściło 19,5% zwierząt. Efekty zauważono przy użyciu trzech z dziewięciu urządzeń, a rekordową skuteczność miał produkt najwyższej jakości. Nie zmieniał się znacząco rozkład kleszczy, nie uciekały masowo.
Badacze zanotowali, że po włączeniu ultradźwięków część pajęczaków poruszała się wolniej lub zatrzymywała się całkowicie. W teorii mogłoby to wpłynąć na wkłucie w ciało człowieka lub psa.
Kiedy analizujemy to badanie, napotykamy na szereg problemów i dlatego ciężko nam przełożyć jego wyniki na skuteczność TicklessⓇ.
Najstarsze w tym zestawieniu badanie skupiło się na czterech gatunkach komarów: Anopheles quadrimaculatus, Aedes aegypti, Ae. triseriatus i Haemagogus equinus.
Uczeni przetestowali pięć urządzeń emitujących ultradźwięki o częstotliwościach 20-70 kHz. Umieścili je na pięć minut w komorze lotu, a przebywające w niej komarzyce musiały pokonać dystans pod prąd fali akustycznej, w stronę pułapki z ludzkimi bodźcami (oddech, ciepło skóry).
Skuteczność oceniono w liczbie komarów wpadających do pułapki, porównując tryb włączony i wyłączony. Wyniki wykazały brak istotnych statystycznych różnic w liczbie komarów, niezależnie od gatunku. Nie zaobserwowano dezorientacji, zmiany rozkładu zwierząt w komorze, reakcji stresowych ani ucieczki od ultradźwięków. Komary płynnie orientowały się na bodźce ze strony człowieka.
Cytujący badanie błędnie korzystają z wniosków testu. Dlaczego tak uważamy?
W 2000 roku w Gabonie zespół naukowców przetestował komercyjny ultradźwiękowy odstraszacz emitujący trzy bloki częstotliwości (3-11 kHz). Eksperyment trwał 18 nocy i odbywał się w dziewięciu parach domów, w których zastosowano właściwe urządzenie oraz placebo.
Złapano łącznie 7,485 komarów z gatunku Culex, Anopheles, Mansonia i Aedes), średnio 23 na dom każdej nocy.
Nie wykazano żadnej istotnej statystycznie różnicy w liczbie ataków komarów w obu domach. Dotyczyło to wszystkich gatunków we wszystkich testowanych konfiguracjach. Komary nie uciekały, nie były zdezorientowane ani nie unikały miejsc działania ultradźwięków.
Badania nie są dla nas pomocne, ponieważ:
Badacze przetestowali działanie nieznanego generatora ultradźwięków na komary i karaczany prusaki. Nie zaobserwowano ucieczki, dezorientacji, zmiany aktywności lub zmiany rozkładu owadów. Zwierzęta nie unikały źródła dźwięku.
Inne szczegółowe badania na karaczanach prusakach wykazały, że ultradźwięki o precyzyjnych częstotliwościach (35-40 kHz oraz 75 kHz) mogą mieć umiarkowany efekt odstraszający i zabójczy, częściej u samców niż samic.
To kolejne badania, które mają mało wspólnego z TicklessⓇ, ponieważ:
Ten artykuł jest przełomowy jeśli chodzi o badania nad kleszczami. Ann L. Carr i Vincent L. Salgado odkryli, że narząd Hallera, występujący jedynie u tych zwierząt, działa jak czuły sensor promieniowania cieplnego.
“Kapsuła” w tym narządzie skupia i wzmacnia promieniowanie cieplne, umożliwiając kleszczom lokalizację potencjalnego żywiciela o temperaturze skóry ~37°C. Mogą to zrobić z odległości nawet czterech metrów. Działa to trochę jak niewidzialna latarka, pozwalając kleszczowi znaleźć zdrowego żywiciela.
Podczas badania naukowcy obserwowali gatunki Amblyomma americanum i Dermacentor variabilis, które nie występują w Polsce. Nie ma to jednak wpływu na wnioski, ponieważ narząd Hallera mają wszystkie kleszcze.
Badanie wykazało, że popularne repelenty (DEET, ikarydyna, 2-Undekanon, cytronelol, nootkaton) skutecznie zakłócają reakcję kleszczy na ciepło żywiciela.
Co to oznacza?
Ten artykuł naukowy nie neguje naszej tezy, że ultradźwięki mogą, podobnie jak chemiczne środki, wpływać na układ nerwowy kontrolujący funkcje sensoryczne.
Nicholas Aflitto i Tom DeGomez zrobili przegląd urządzeń ultradźwiękowych wykorzystywanych w ochronie przed owadami, pajęczakami, skorpionami, gryzoniami i ptakami. Produkty emitowały dźwięki powyżej 18 kHz.
Według autorów tekstu, badania, m.in. na Kansas State University i Johns Hopkins University udowodniły brak skuteczności komercyjnych urządzeń w walce ze szkodnikami. Przedmiotem omawianych testów były karaczany, mrówki, pchły, kleszcze i komary.
Dodatkowo opisano przykłady, kiedy zwierzęta przyzwyczaiły się do dźwięków, a niektóre owady wręcz lgnęły do źródła fal.
Autorzy wskazali na potencjał urządzeń wysyłających dźwięki o częstotliwości 35-40 kHz oraz 75 kHz w przypadku karaczanów prusaków.
Oznacza to, że precyzyjne dostrojenie urządzeń pod konkretne gatunki szkodników naprawdę ma znaczenie. Sektor specjalistycznych produktów ultradźwiękowych musi się stale rozwijać i zapewniać wysokiej jakości środki ochrony.
W 2022 roku dr. Kirby C. Stafford III i zespół z Connecticut Agricultural Experiment Station, eksperci od czarnonogiego kleszcza (Ixodes scapularis), przygotowali kompleksowy przegląd ekologii i kontroli kleszczy.
Publikacja szczegółowo omawia złożony cykl życiowy kleszczy w różnych stadiach (larwa, nimfa, dorosły), konieczność kontaktu z żywicielami (myszy leśne, jelenie) oraz preferencje środowiskowe (wysoka wilgotność, osłona roślinna, ściółka leśna).
Omówiony gatunek kleszcza występuje jedynie w USA i południowej Kanadzie.
Autorzy przedstawili skuteczne strategie kontroli, m.in. zintegrowane zarządzanie szkodnikami (IPM), środki chemiczne i naturalne, modyfikacje krajobrazu, edukację społeczną i biologiczne zwalczanie kleszczy.
Eksperci podkreślili to, co sami powtarzamy: żaden środek ochrony nie daje 100% gwarancji, musimy działać holistycznie. Nie wymienili jednak ultradźwięków jako metody obrony przed kleszczami.
Martin Jud, szwajcarski ekspert, napisał artykuł krytykujący "ezoteryczne" produkty przeciwko kleszczom, w tym urządzenia ultradźwiękowe. Opisał, m.in. medalion bioenergetyczny chroniący przed kleszczami i pchłami oraz elektromagnetyczną obrożę odstraszającą muchy i komary.
W tekście cytowano Wernera Tischhausera z Zurich University of Applied Sciences, który poddał w wątpliwość działanie tych środków ochrony.
Analiza eksperta była jednak powierzchowna: nie przeprowadzono autorskich badań empirycznych, wrzucono wszystkie metody ochrony do jednego worka i zignorowano różnice między urządzeniami wykorzystującymi te same technologie. Ultradźwięki zasługują natomiast na odrębne, pogłębione badania.
Jeneen Interlandi i Catherine Roberts przygotowały przewodnik ostrzegający przed nieskutecznymi odstraszaczami, w tym ultradźwiękowymi urządzeniami.
Badaczki podkreśliły brak dowodów naukowych na skuteczność tych produktów, a nawet zasugerowały, że mogą one przyciągać komary. Wspominają o dochodzeniach dotyczących fałszywego marketingu oraz wcześniejszych ostrzeżeniach Federalnej Komisji Handlu USA.
Czemu nie rekomendujemy lektury tego tekstu?
Analiza wszystkich jedenastu źródeł wykazuje wspólny problem: żadne z badań nie testowało bezpośrednio TicklessⓇ w warunkach naturalnych i w obecności żywiciela.
Większość dotyczyła innych gatunków (komary, karaczany prusaki, obce gatunki kleszczy), różnych parametrów technicznych lub była artykułami przeglądowymi, bez własnych badań empirycznych.
Kluczowe jest dla nas zrozumienie, że skuteczność urządzeń ultradźwiękowych zależy od precyzyjnych parametrów technicznych, specyfiki biologicznej kleszcza oraz warunków, w jakich przeprowadzono test.
TicklessⓇ korzysta z nowoczesnej technologii ultradźwiękowej, której precyzyjnie dostrojone parametry skutecznie dezorientują kleszcze, uniemożliwiając im wkłucie się w żywiciela.
Skuteczna ochrona przed kleszczami opiera się na połączeniu różnych metod, które wzajemnie się uzupełniają. TicklessⓇ nie zastąpi żadnej z nich, ale wprowadza dodatkową, bezpieczną dla każdego warstwę bezpieczeństwa.
Dzięki rozbudowanemu systemowi ochrony uzyskamy najwyższy poziom bezpieczeństwa i zminimalizujemy ryzyko zakażeń chorobami odkleszczowymi. TicklessⓇ w tej strategii pełni rolę dyskretnego, stałego wsparcia, bez negatywnego wpływu na zdrowie i komfort użytkowników.
Bibliografia: